Saturday 29 October 2016

Was I living a life that was not my own?



Przez ostatnie 6 miesięcy, moje życie wyglądało jak prawdziwa karuzela. Moje zawodowe zobowiązanie wzięły mnie na prawdziwą przejażdżkę i zaoferowały mnóstwo wspaniałych i atrakcyjnych możliwości, doświadczeń i prawdziwych życiowych lekcji. A zatem, o co jeszcze możesz prosić kiedy jesteś młody, posiadasz ambicje i chcesz jeszcze więcej?

Ale jak wspaniale to wszystko brzmi, tak jak wszystko, i to miało swoją cenę. Ciągłe wyjazdy służbowe - Lizbona, Paryż, Hamburg, mieszkanie w hotelach, bycie gościem we własnym, dopiero co urządzonym mieszkaniu, i - prawie jak szaleniec - obsesyjne wykorzystywanie każdego momentu w domu, by tylko choć przez moment czuć, że żyje się prawdziwym życiem.

Zupełnie zapomniałam jak to jest iść na zakupy - zamawiałam wszystko przez Internet -, iść do restauracji na randkę z mężem - zamawialiśmy pizzę -, przeczytać książkę bez zasypiania - przejazd pociągiem wykorzystywałam do złapania trochę snu po prawie regularnym wstawaniu o 4.30 rano -, spotkać się z przyjaciółmi - zamiast tego, wolałam pobyć w domu i się nim nacieszyć.

Zaczęłam się więc zastanawiać: Czy żyłam życiem, które nie było moje?

Kiedy więc zauważyłam pierwszy siwy włos (okay, więcej niż jeden), moje zdrowie zaczęło szwankować, a moje maniakalne organizacyjne zdolności zaczęły przekładać się na moje życie prywatne, wiedziałam, że jest to moment by zwolnić i znaleźć praca-życie balans raz jeszcze.


Zatrzymałam się.

Zrobiłam listę własnych reguł i zasad.

I trzymam się ich.


1. Zacznij gdzie jesteś - żyj chwilą.

Żadnego planowania, żadnych nowych list, żadnych harmonogramów. I uwierz mi, było to o wiele trudniejsze niż myślałam - kocham, kocham KOCHAM mój kalendarz zapisany po brzegi, skrupulatnie wypełniony i zaplanowany każdy dzień. Ale czułam też, że potrzebuję małego detoksu i przerwy od mojego Pana Control Freak, a dać szansę mojej spontanicznej stronie, by przejęła kontrolę. A zatem, wróciłam do punktu wyjścia.

Old me: W ostatnim czasie niewiele robiłam po pracy, bo zawsze byłam za bardzo zmęczona, zestresowana i w myślach już przygotowywałam się na następny dzień. A zatem, zapomniałam o wyjściach do kina, na drinka czy kawę, a nawet zwykły spacer po mieście. Nie było sensu, zróbmy to w weekend.

New Old me: Jeszcze w tym tygodniu zrobiłam mężowi niespodziankę czekając na niego pod jego pracą i zapraszając go na kawę i kolację w restauracji tuż za rogiem. I to w środku tygodnia. Oklaski się należą:).

Old me: Jest 8.30 wieczorem. Zazwyczaj lubiłam oglądać wspólnie filmy czy poleżeć na kanapie z książką w ręku. Ale w głowie już dręczący głos: przecież jak skończymy będzie już 10.30 a przecież muszę jutro wcześnie wstać. Nie, wezmę tylko prysznic, zmyję makijaż, przebiorę się w piżamę i pójdę spać....

New Old me: Szybko uwijamy się z domowymi obowiązkami, siadamy do wspólnej kolacji kiedy to możemy opowiedzieć sobie jak minął nam dzień ( I to nie przez Skype:)) i pozwalamy by wieczór minął jak tylko chcemy.

Old me: Jest sobota 10.00 rano, a  ja już się stresuję, że przecież mamy tyle do zrobienia, więc NA PEWNO nie zdążymy na wieczorny seans do kina. Musimy przecież zrobić zakupy na cały tydzień, pojechać do miasta , wrócić z miasta, posprzątać, wyprać, ugotować, przebrać się, jeszcze raz pojechać do miasta... Ech, nie, zostańmy dziś w domu, dobrze?

New Old me: Jedźmy do miasta i zobaczymy co się wydarzy.

Jak mogłam się aż tak mocno i głęboko zatracić? Byłam tak zestresowana i przestraszona, że jak tylko na moment stracę kontrolę nad wszystkim i zmienię plany, to wszystko się zawali. Zamiast tego, żyłam w ciągłym biegu, żyjąc tak naprawdę nigdzie i tracąc poczucie szczęścia i radości.
Lekcja przyswojona...


2. Odnajdź siebie i kieruj się znakami.

Nie potrzebowałam wiele czasu, by odpowiedzieć na pytanie gdzie tak naprawdę leży moja pasja, co sprawia, że się uśmiecham i czuję, że żyję, ale na spokojnie, bez zbędnych dekoracji.

Choć sama jestem zaskoczona, to fotografowanie znalazło się na szczycie mojej listy. A to wszystko przez myśl, że można właściwie zatrzymać tę chwilę na zawsze, pokazać bliskim co zobaczyłam, co sprawiło, że zrobiłam to zdjęcie, czym mnie przyciągnęło.
Uwielbiam też je wywoływać i chować do pudełka czy albumu. A robimy to tak rzadko właściwie, bo w większości zostawiamy je na USB czy płycie.

Jogging jest moim jednych z ostatnich odkryć:).Próbowałam i uprawiałam wiele innych sportów, ale bieganie nigdy nie było jednym z moich ulubionych. Więc dlaczego kupiłam te diabelskie buty? Bo zakochałam się w myśli, że można być tak bardzo wolnym i tak po prostu wyjść z domu  i biec. Bez potrzeby jechania na siłownie, bez potrzeby wyglądania stylowo, bez żadnych instrukcji. Tylko ja, moja mp trójka:) i kilometry, które chcę pokonać. Tak wspaniale wolnym.

TLC time. Cięgle pamiętam, kiedy mój mąż, w jedno z pierwszych wolnych niedzielnych popołudni, zapytał się mnie co będę robiła. Are you going to have your TLC time, Baby? A ja od razu wiedziałam, co ma na myśli. Zazwyczaj zaparzałam sobie moją ulubioną herbatą w moim ulubionym kubku, siadałam na moim ulubionym fotelu w moim ulubionym kącie i przeglądałam wszystkie polskie gazety, które moja mama dla mnie zbiera. Nową książkę.. You Tube tutorials. Wybierałam zdjęcia do wydruku. Malowałam paznokcie czy tez otwierałam swoją szafę z sukienkami i butami i cieszyłam się ich widokiem:).


3. Kieruj się energią.

Zaufaj sobie i kieruj się energią, której chcesz być częścią. Miejsca, ludzie, atmosfera, którą się  otaczasz. Tak, jak najbardziej, możesz zadecydować czy chcesz tam zostać czy też zmienić kierunek.

Ktoś mi kiedyś powiedział: Musisz sama stworzyć swoją definicję sukcesu. Dla niektórych jest to kariera na kierowniczym stanowisku, dla innych praca w banku czy sklepie.

A dla mnie?  Zajęło mi dużo czasu, by znaleźć moją własną definicję. Dałam sobie mnóstwo czasu by nauczyć się postępowania zgodnie z moimi instynktami i pierwszymi reakcjami. Dla mnie, sukces to praca i bycie częścią bardzo kreatywnej, inspirującej i spełnionej grupy, gdzie właściwie bycie sobą całkowicie jest najbardziej potrzebne. Ale także poczucie wolności, akceptacji wsparcia przez ukochane osoby...


Anne Lamot powiedziała: Prawie wszystko zacznie na nowo pracować jeśli tylko odłączysz to na kilka minut. W tym także i Ty.

Dlatego tez zaczynam na nowo pisanie bloga i prace nad małym, ale ważnym projekcie dla samej pasji i energii.

For the past 6 months, my life was a true rollercoaster. My professional life really took me on a spin and offered many attractive opportunities, great experiences and endless life lessons. What else can you wish for when you are young, ambitious and hungry for more?

As fantastic it all sounds, like everything it had its own price too. Constant business trips - Lisbon, Paris, Hamburg, living in the hotels, being a guest in my own house and - almost like a freak - being obsessed with using every moment of the weekend to live life a bit.

I forgot how it is to go shopping - I ordered everything online -, go to restaurants on a date with my husband - we ordered pizza -, read a book and not falling asleep - I used my train trips to get some sleep after getting up at 4.30 a.m. on a regular basis -, go out with friends - I preferred to stay at home instead and enjoy it for the moment.

So I started to wonder: Was I living the life that was not my own?

When I noticed the first grey hair, health issues and my maniacal organizational skills affecting even my personal life, I knew it is time to slow down and find a work-life balance again.



I paused.

I made a list of my own rules.

I follow them.

And it all started with buying shoes for jogging...


1. Start where you are - seize the moment.

No more planning, no more lists, no more schedules. And believe me, it was harder than I thought - I love, love, LOVE to have a calendar filled, planned and organized. But I also knew I needed to have a little detox from being a control freak and let my spontaneous side take over. So I was back to square one.

Old me: I would never do anything after work because I am too tired, there is no point in going to the cinema, going out for coffee, a drink, or just for a walk to the city. We can do this in the weekend.

New Old me: I have just surprised my husband this week by waiting for him after work and inviting him for coffee and dinner in the café just across his work place. And that in the middle of the week. Applause would be in place:).

Old me: It' s 8.30 p.m. on a working day. Forget about watching some movie or relax and read a book on the couch. Before we finish, it would be already 10.30 p.m. and  I need to get up early so just let me take shower, clean my face and put my pyjama on. I need to go to sleep.

New Old me: We quickly finish small jobs around the house, sit down for the dinner where we can talk about how the day went (and not through Skype:)). And then... we just let the evening go on its own.

Old me: Saturday 10.00 a.m. I am already stressed that we have so many things to do so FOR SURE we won' t be able to make it to the cinema this evening, cause we first need to go shopping for the whole week, then get to the city, then come back, then change clothes, then cook, then go back to the city... No, let' s just stay at home.

New Old me: Let' s just go to the city and we will see where we end up.

How could I loose myself so much and deep? I was so afraid that when I loose control over planning everything, it would all collapse. Instead, I created a constant rush and lost the joy in everything... Lessons learned.


2. Find yourself and follow the signs.

I did not have to think long to come up with the things that I am passionate about, that makes me smile and feel alive, but peaceful.

Somehow, taking pictures was on top of my list. Maybe because of the feeling that you can actually capture the moment forever? Or to share this moment with your loved ones - show them what you have seen, what trigged you to take that shot, why did it move you?
I also love to actually print them out and place them in photo album. These days we do this so rarely, when everything is on USB sticks or discs.

Jogging is my latest discovery. I have been doing many sports before, but running was never one of my favourites. So why did I buy these damn shoes? Cause I loved the thought of being so free to just go out and jog. so clean and simple. No need to drive to the gym, no need to look fancy, no need to follow instructions. It is just me, my mp3-player and kilometres you want to conquer. So amazingly free.

TLC time. I loved the moment when my husband, on one of the first Sunday afternoons after slowing down with my work schedule, asked me what am I going to do. Are you going to have your TLC time, Baby? And I immediately knew what he meant. I used to make myself a tea, sit in my favourite chair in the corner of our winter garden and read all my Polish magazines my mum collects for me or a new book or just some You Tube tutorials, pick the latest photos for printing, do my nails, go through my dresses and shoes just to enjoy the sight of them.

I think each of us has some these silly little things, but so meaningful.


3. Follow the energy.

Trust yourself and follow the energy you want to be in. The place, the people, the atmosphere you are surrounded by. Yes, you can actually decide whether you remain where you are or take a U-turn.

Someone once told me: You have to create your own definition of success. For some, success might mean a career as a director. For others working in a shop.

For me? It took me a long time to find my definition. I gave myself the time and learned to follow my instincts and first reactions. To me, success means being part of a creative, inspiring and fulfilled team, where the person who you actually are is the most wanted and embraced. But also feeling free, accepted and supported by the ones you love.



Anne Lamot said: Almost everything will work again if you unplugged it for a few minutes... including you.


That is why I am starting again with my blog and a little project for nothing else but the passion and the energy.





2 comments:

  1. Good for you!!! Enjoy life because most people always running and forget to live. Gladly you found yourself again!! Big huggg for you and Tony xxxx hope to see you soon.
    Love, Marleen

    ReplyDelete
  2. So glad you've made this important decision!! All the best for your next steps, and keep going the jogging thing! Really proud. xx Christiane

    ReplyDelete